Woda za darmo w kawiarniach to nie jest żadna fanaberia, tylko coś, co może zmienić nasze chodzenie po mieście. Pół litra kranówki kosztuje grosze, a potrafi przyciągnąć człowieka do lokalu i budować reputację. Po rozmowie z Pauliną i Weroniką z Tovoda.pl wiem jedno darmowa woda na mieście to zysk dla wszystkich.

No właśnie, o co tu chodzi? Idea jest prosta jak konstrukcja kranu: bierzesz swoją butelkę i możesz ją uzupełnić w kawiarni albo przy miejskim poidełku. Koniec z kupowaniem wody w plastiku za 6 czy 15 zł, bo akurat zachciało ci się pić w drodze. Dziewczyny z Tovoda.pl zauważyły, że w Polsce poidełka publiczne często działają tylko w sezonie - jesienią i zimą kran milczy. Zostaje gastronomia, zwłaszcza kawiarnie specialty, gdzie woda do kawy to normalka. I tam właśnie można zacząć.
Właściciele kawiarni często się boją, że będą bankrutować przez darmową kranówkę. A tu niespodzianka: w Warszawie za 1000 litrów wody z kanalizacją płacisz około 10 zł. Serio. Litr kosztuje więc jakieś 0,01 zł, pół litra to ułamek grosza. To jest mniej niż te wszystkie reklamy na FB, które niby mają przyciągać ludzi. A z refilem każdy gość wchodzi z uśmiechem i zostaje na dłużej, więc to się opłaca, bo marketing robi się sam.
Refil (z ang. refill - ponowne napełnienie) to zwyczaj uzupełniania swojej butelki wodą z kranu w miejscach, które się na to zgadzają. Kawiarnie, sklepy, urzędy, apteki czy restauracje oznaczają się naklejką z niebieską kroplą - widzisz znak, wchodzisz i nalewasz do własnej butelki, bez spiny i bez plastiku. Pomysł wyszedł z krajów anglojęzycznych, rozkręcił się mocno w Niemczech, a teraz wchodzi do Polski. W tekście piszemy „refil”, a jeśli trzeba, pierwszy raz doprecyzujemy w nawiasie. Tovoda robi tu świetną robotę - mapuje punkty, gdzie można nalać wodę za darmo i zachęca do zmiany nawyków. Prosto i działa.
Najważniejsze są jasne zasady. Po pierwsze - refiluj tylko do własnych butelek gości. To ucina koszty mycia szkła i oszczędza nerwy. Po drugie - zrób mały punkt nalewania z filtrem. Nie musi być instagramowy, ma działać. Po trzecie - powieś komunikat na drzwiach: „Refilujemy do Twojej butelki, wchodź śmiało”. I tyle. Zrób krótkie szkolenie dla obsługi, żeby wiedzieli, co mówić. Może być to dedykowany dystrybutor lub karafka z woidą.
No dobra, wszyscy pytają: „A co jeśli spadnie mi sprzedaż lemoniad?”. W praktyce: spróbuj przez dwa tygodnie. Zmierz koszyk, liczbę wejść i zobacz, czy tak jest. Część ludzi i tak zamówi kawę czy ciastko, bo skoro już weszli, to czemu nie. Mycie szkła? Jeśli nalewasz tylko do butelek gości, problem znika. A jeśli ktoś przyjdzie tylko po wodę i wyjdzie? Niech przyjdzie - to kontakt z marką za grosze, a może jutro wróci na kawę.
Tak, ale punktowo. Z Waszej rozmowy wynika, że najchętniej robią to kawiarnie specialty i „hipsterskie” miejsca - tam refil jest naturalny i gdy już dotrzecie do właściciela/menedżera, odpowiedź jest zwykle pozytywna. Hamulce są dwa: trudność w kontakcie z osobą decyzyjną i „wstyd” gości przed poproszeniem o wodę. Dlatego Tovoda.pl dodaje lokale do mapy za darmo i buduje społeczność, żeby nawyk noszenia butelki miał gdzie „kliknąć”. W skrócie: trend w Warszawie rośnie, a realny problem to nie kasa (ok. 10 zł za 1000 l), tylko organizacja i komunikacja w lokalu.
Sprawdź: Nowe kawiarnie w Warszawie. Wrześniowy spacer śladem warszawskich nowinek
Paulina i Weronika zrobiły apkę, która mapuje poidełka i lokale z refilem. Możesz dodać swój lokal za darmo. Użytkownicy dodają zdjęcia i nowe punkty, a turyści korzystają z mapy, żeby znaleźć kawiarnie z wodą za darmo. I nagle to, że nalewasz wodę, staje się twoją reklamą. Dziewczyny mówią wprost: nie chcą zmuszać wszystkich, tylko promować tych, którzy chcą to robić. I to działa, bo rośnie społeczność refilu.

Miasta instalują poidełka, ale zwykle tylko na wiosnę i lato. Jesienią i zimą są zakręcone, bo woda mogłaby zamarznąć. To dlatego gastronomia jest tak ważna – tam woda może płynąć cały rok. Jasne, trzeba gadać z wodociągami i urzędami, ale zanim to się rozkręci, kawiarnie są naszą deską ratunku. I to właśnie tam można się napić, kiedy instytucje śpią.
Po tej rozmowie mam jedną myśl - refil działa. To nie jest koszt, to jest ruch i reputacja. Kawa z kranówką to mały gest gościnności, który buduje społeczność. Wystarczy poinformować gości, zrobić punkt napełniający wodę i włączyć się do mapy Tovoda.pl. Reszta dzieje się sama. Woda to prawo, nie luksus - i fajnie, gdy nasze kawiarnie pokazują, że da się to ogarnąć bez kalkulacji na każdym groszu.
Tak. Wchodzisz z własną butelką, mówisz że chcesz refil i nalewasz. Zero spiny.
Szukaj naklejki z niebieską kroplą albo napisu „Refilujemy wodę”. Możesz też sprawdzić w apce Tovoda.pl i iść jak po sznurku.
Najlepiej własna, czysta butelka z wąskim ustnikiem. Zwykle lejesz tyle, ile potrzebujesz na drogę - zdrowy rozsądek wystarczy.
Najczęściej filtrowana kranówka z punktu przy barze. Poidełka uliczne bywają wyłączane zimą, ale refil w kawiarniach działa cały rok.